Przebudzenie mocy – Miedź z trzema zwycięstwami z kandydatami do awansu
LEGNICA. Jeszcze niedawno pisałem o tym najbliższych meczach Miedzi Legnica, które miały pokazać podopiecznym Jarosława Skrobacza ich realne możliwości. Okazało się, że ta mordercza seria zakończyła się dla Miedzianki wprost rewelacyjnie – mimo porażki z Termalicą( i wcześniejszego remisu z Widzewem), następne potyczki były coraz to lepsze i przekładało się to również na wyniki.
Ze Słonikami padł wynik 2:3, lecz sama gra mogła się naprawdę podobać. Wyjazd do Tych na spotkanie z GKS-em był za to już w pełni udany – po golach Kamila Zapolnika i Szymona Matuszka, legniczanie wywieźli ze Śląska komplet punktów. Cieszyło wtedy również czyste konto – pierwsze od 30 września i konfrontacji z Radomiakiem Radom.
W ubiegły piątek na własnym boisku powstrzymać Miedź starała się rewelacja tegorocznych rozgrywek – Odra Opole. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wysokim wynikiem 4:2. Po raz kolejny mieliśmy okazję ujrzeć błędy indywidualne, jak te Pleśnierowicza, lecz w końcu drużyna działała jako kolektyw i nie była oparta na indywidualnych zrywach. Joan Roman z Odrą zagrał po prostu przeciętnie, lecz tym razem jego dyspozycja nie odbiła się czkawką całemu zespołowi. Grę pociągnęli inni. Bardzo dobre spotkanie zagrał Marcin Biernat, który nareszcie prezentuje się na miarę swoich możliwości. Przyzwoicie wystąpili również Zieliński, Panka, Zapolnik czy Matuszek. Szczególnie dobrze widzieć, że kapitan drużyny po okresie słabszej gry złapał wiatr w żagle i gra zdecydowanie lepiej. Dzięki temu udało się przejść przez Odrę nie mocząc zbytnio ubrań.
Najtrudniejsze starcie miało jednak miejsce wczoraj - wyjazd do łódzkiej twierdzy, w której ŁKS wygrał pięciokrotnie i tylko raz zremisował. Miedź jednak po raz pierwszy od dawna wyglądała na lepiej przygotowaną taktycznie od rywala. Po bardzo ładnym golu Kamila Zapolnika, który po świetnym rajdzie oddał zaskakujący strzał po krótkim słupku, Miedź grała bardzo rozsądnie i konsekwentnie w obronie. Popełniała wiele przewinień, lecz nie pozwalała na utworzenie przez ŁKS stuprocentowych sytuacji. Czekała też na kontry i jedną z nich na bramkę zamienił znowu Zapolnik.
Miedź znana jest jednak z umiejętności trwonienia przewagi – świetny strzał Pirulo z rzutu wolnego pozwolił łodzianom na złapanie kontaktu. Zaraz po wznowieniu Samu Corral w bezmyślny sposób sfaulował Adriana Purzyckiego i zarobił drugą żółtą kartkę, lecz po chwili i tak było 2:2. W tej sytuacji po raz pierwszy w tym meczu zawiódł blok obronny. Trener Skrobacz postanowił w 71. minucie wpuścić na boisko Krzysztofa Drzazgę oraz Joana Romana, który po nie najlepszym spotkaniu z Odrą dostał trochę odpoczynku, by wejść na końcówkę spotkania. Ta dwójka odpłaciła się za zaufanie już cztery minuty później – Drzazga znalazł wychodzącego na wolne pole Goku, a Hiszpan mocnym strzałem po długim słupku ponownie wyprowadził Miedź na prowadzenie.
Nie mam zamiaru pisać tu kolejnej relacji, ponieważ owa pojawiła się już na stronie. Pragnę jednak zwrócić uwagę na czynniki, jakie wpłynęły na lepszą dyspozycję drużyny. Po pierwsze – legniczanie to spotkanie wygrali w głowie. Pierwsza połowa upłynęła dość spokojnie, lecz końcówka była istnym rollercoasterem. Błędy popełniały oba zespoły, lecz to goście z Legnicy potrafili skuteczniej wykorzystać swoje okazje, a także nie dawali się ponosić nerwom. Pokazuje to zresztą fakt, iż ŁKS kończył mecz w dziesiątkę, a po brutalnym faulu Srnicia na Biernacie powinien tak naprawdę zostać z dziewięcioma zawodnikami na murawie.
Po drugie – złapanie formy przez kluczowych piłkarzy. Kamil Zapolnik jest zdecydowanie wyróżniającą się postacią w drużynie, o czym świadczy surowa statystyka – 10 bramek to wynik, który wyprowadził 28-latka na czoło klasyfikacji strzelców. Jest też naprawdę aktywny w rozegraniu i jest w stanie pociągnąć akcję do przodu, czego popis dał przy pierwszej bramce. Matuszek nareszcie prezentuje dobry poziom w środku pola, tak samo Biernat. Paweł Zieliński zaś nadal jest jednym z najjaśniejszych punktów zespołu. Silna drużyna jest też w stanie pociągnąć zawodników, którym w danym spotkaniu nie idzie.
Po trzecie – pokonanie trzech drużyn z ambicjami na awans w niezwykle krótkim odstępie czasowym z pewnością wpłynie na morale zespołu. Szczególnie dlatego, że spotkania były naprawdę wyrównane. Takie zwycięstwa budują drużynę i dają rozpęd na dalszą część sezonu.
Nie wolno zapominać, że runda nie dobiegła jeszcze końca. Przy utrzymaniu takiej dyspozycji zawodnicy znad Kaczawy mają jednak szanse na wskoczenie na miejsce barażowe, co będzie naprawdę przyzwoitym wynikiem po wszystkich wzlotach i upadkach. Miedź nareszcie złapała rytm i zaczęła grać ładny, a co najważniejsze skuteczny futbol niczym w pierwszych kolejkach sezonu. Oczywiście jest jeszcze spore pole do poprawy, ponieważ drużynie z Orła Białego zdarzają się niepokojące przestoje z grze i chwile zgubnego rozluźnienia, lecz dziewięć punktów w ostatnich trzech spotkaniach to zdecydowanie dobry prognostyk na następne mecze.