Bez Romana nie ma życia. Po meczu Miedź - Puszcza...
LEGNICA. Czwarty mecz Miedzi u siebie i czwarty remis. Klub chwali się, że twierdza Legnica nadal pozostaje niezdobyta, lecz trudno tu o powód do dumy, skoro w sześciu meczach Miedzianka zdobyła na Orła Białego zaledwie 10 punktów. Takie myślenie to mydlenie sobie oczu, bo na siódmym miejscu jesteśmy tylko wirtualnie. Ten mecz pokazał jednak jeszcze jedną ważną rzecz: bez Joana Romana ciężko myśleć o jakichkolwiek sensownych wynikach.
Hiszpan zmagał się problemami z mięśniem czworogłowym uda, których nabawił się w spotkaniu z Koroną Kielce. Z Radomiakiem Miedź bez Romana wyglądała dobrze, lecz w spotkaniach z Chrobrym Głogów i GKS Jastrzębiem (szczególnie w tym drugim) było już nerwowo, ospale i topornie.
Miedzi brakowało kreatywności, umiejętności przyspieszenia akcji, człowieka, który będzie w stanie sam pociągnąć grę. Z tej roli nieźle co prawda wywiązywali się David Panka i Paweł Tupaj, ale nie mają jeszcze oni wystarczającego doświadczenia. Zresztą brakowało tego czegoś. Tego, co ma Goku. I w ten oto sposób można płynnie przejść do najmocniejszych i najsłabszych punktów Miedzi w poprzednim spotkaniu.
PLUSY
Joan Roman
W typowym dla siebie stylu ścinał do środka i szukał rozegrania bądź strzału. Musiał dostroić celownik, co ukazało kilka niecelnych strzałów z początku spotkania, lecz w 50. minucie piłka po jego strzale w końcu znalazła drogę do bramki. Wygrywał większość pojedynków 1 na 1, dawał bardzo dużo w rozegraniu, był też mocno zaangażowany w grę defensywną i pressing. Bardzo pewnie wykonywał też stałe fragmenty gry. Można tak naprawdę przyczepić się do niego można tylko za jedną sytuację – w jednej z ostatnich akcji za długo holował futbolówkę i za późno podał ją do wychodzącego Tupaja, który po otrzymaniu podania nie mógł już nic zrobić. Kilka sekund wcześniej wychodził jednak praktycznie sam na sam z bramkarzem.
Dani Pinillos
Po raz pierwszy wyszedł w pierwszej jedenastce Miedzi i pokazał, że na to miejsce zasługuje. Dobrze aktywował się w ataku i był tam bardzo ruchliwy. Włączał się też w ataki pozycyjne, imponowała jego świetna wizja gry. Podania co prawda nie zawsze były perfekcyjne, ale należy pochwalić go za dośrodkowania – miękkie i celne wrzutki w pole karne to zawsze olbrzymie zagrożenie. Jednocześnie zachowywał spokój w obronie, dobrze reagował pod presją, nie popełniał większych błędów w ustawianiu się, przewidywał następne ruchy obrońców. Był też dyrygentem gry obronnej zespołu, prawdziwym przywódcą linii defensywnej. Jeżeli utrzyma swoją formę, będziemy mieli na lewej stronie naprawdę klasowego obrońcę.
Paweł Zieliński
Prawy defensor Miedzi jest ostatnio w wyśmienitej formie i wczoraj pokazał to po raz kolejny. Przede wszystkim był niezwykle zaangażowany w akcje ofensywne - mocno parł do przodu i starał się ciągnąć za sobą drużynę. Jednocześnie szybko wracał do defensywy i pewnie odbierał futbolówkę rywalom, choć czasem dawał się pokonać w pojedynku dryblerskim. Przez większość meczu jednak grał naprawdę solidnie i jego występ jest na pewno warty wyróżnienia.
MINUSY:
Paweł Tupaj
To zdecydowanie nie był dobry mecz 20-latka. Już na samym początku zaliczył parę niecelnych podań i dośrodkowań, a potem w tym aspekcie niestety nie było lepiej. Powodował głupie straty, gubił się w dryblingu i przegrywał pojedynki 1 na 1. Czasami miało się wrażenie, jakby aktywniejszym zawodnikiem w ataku na prawej flance był Paweł Zieliński, nie Tupaj.
Kamil Zapolnik
Pierwsze minuty miał trochę bojaźliwie – stworzył sobie kilka dobrych okazji do strzału, które kończył podaniem do partnera z drużyny (niestety podaniem często niecelnym). Jeżeli już odważył się strzelić, to uderzenie było słabe lub blokowane. Pochwalić można za dobrą asystę przy golu Romana, lecz od czołowego strzelca ligi wymaga się trochę więcej. Trzeba trzymać kciuki, by następny mecz zagrał już bez blokady, bo być może dopiero wraca on do pełni możliwości po urazie.
Szymon Matuszek
Na plus dobrze nakładanie pressingu i solidne odbiory, lecz z każdym kolejnym aspektem robi się mniej kolorowo. Parę razy tworzył dziury w formacji, w które wchodzili rywale. Generował głupie straty i miał sporo niecelnych podań, a dwa naprawdę groźne błędy kolejno w 72. i 74. minucie mogły kosztować Miedź naprawdę wiele. Uderzenia na bramkę też były dość niecelne.
No dobrze, pochwaliłem tutaj dwóch defensorów Miedzi, lecz muszę do tej beczki miodu dodać łyżkę dziegciu. W kluczowych momentach zawodził bowiem cały blok defensywny. Szczególnie dał on ciała przy rzucie rożnym, którego na gola zamienił Michał Czarny (notabene zagrał on świetne spotkanie w defensywie). Nie da się w tej sytuacji znaleźć jednego winnego, bo stoper Puszczy miał dosłownie trzy metry wolnej przy wykonywaniu tego stałego fragmentu gry. Czarny posłał bardzo dobrą główkę i było pozamiatane.
W ataku zaś po raz kolejny chcieliśmy dosłownie wjechać z piłka do bramki. Nie licząc pojedynczych prób Tronta i Romana, Miedź wyglądała jak drużyna, która za nic w świecie nie chce oddać strzału zza pola karnego, a i przed jedenastym metrem ma jakieś obiekcje co do uderzeń. Było za dużo kombinacji w atakach, co prowadziło do błędów. A na to Niepołomice tylko czekały. Tak nie można grać i to wymaga poprawy. Zawodnicy trenera Skrobacza nie powinni dać się uderzyć na bramkę i dać bramkarzowi się pomylić.
W przyszłym tygodniu Miedź w końcu będzie miała okazję sprawdzić się za murami swojej areny. Rywalem będzie Górnik Łęczna, który pomimo zaledwie pięciu z dziewięciu meczów znajduje się w tabeli przed Miedzią (!). Obie drużyny zgromadziły na razie trzynaście oczek. To będzie niezwykle trudny wyjazd, lecz ostatnio na równie niewygodnym terenie Miedź odniosła ładny triumf nad Radomiakiem. Jakim wynikiem zakończy się konfrontacja na Lubelszczyźnie?
Na dwoje babka wróżyła, ale delikatnym faworytem będą chyba jednak gospodarze.