Remis Miedzi jak lodowaty prysznic. Czeka nas sezon rozczarowań?
LEGNICA. Mecz Miedzi z GKS Jastrzębie z wysoości trybun ogladal trenerski duet Bruk Bet Termaliki Nieciecza: Mariusz Lewandowski - Krzysztof Kawałko. Przyjechali podglądać Miedź jako groźnego rywala w walce o ekstraklasę. Z notatek w trenerskim kajecie wyszło iż więcej zapisów dotyczyło gry...Jastrzębia z kórą zagrają już za tydzień. Wczorajszy mecz pomiędzy Miedzią Legnica i GKS Jastrzębiem był jednym z najgorszych, jaki widziałem od dawna. Nie tylko, jeśli chodzi o legniczan, ale o piłce ogólnie. Poprzedni dzień ogólnie nie był dobry dla fanów futbolu, ponieważ dostaliśmy również tragiczny Superpuchar Polski. Skupmy się jednak na spotkaniu, jakie mieliśmy okazję oglądać w ramach Fortuna 1 Ligi. Coś jednak powiedzieć trzeba, a tradycji musi stać się zadość.
Zanim przejdę do mięsa, czyli ocen, muszę powiedzieć coś ogólnego o całym kolektywie. Już podczas meczu próbowałem szukać wśród poszczególnych zawodników jakichś plusów. Nawet być może trochę na siłę. Ale gdy znajdowałem jakiś pozytyw, od razu dla równowagi pojawiał się choć jeden minus, który niwelował dobre wrażenie z gry. Ładne dośrodkowania i kreatywne zagrania Bartosza Bartkowiaka? No dobra, ale sporo z nich było niecelnych, a kilka bardzo groźnych strat i czwarta w tym sezonie żółta kartka wyrównała szalę dobrych i złych punktów. David Panka, który jak zwykle popisywał się szybkością i kontrolą piłki? Prawda, w tym segmencie jak zwykle pokazywał się dobrze. Ale po dobrych kilku minutach został kompletnie odcięty od gry, omal nie sprokurował rzutu karnego, a sporo jego podań nie znajdywało adresata.
I tak można z każdym piłkarzem Miedzi, choć przeciwnik wcale nie pokazywał się lepiej. Druga połowa to było totalne murowanie bramki, a cały mecz naprawdę sprawiał, że można było usnąć. Po raz kolejny zresztą po serii obiecujących meczów Miedzianka dostaje kubeł zimnej wody. Bardzo dobre spotkanie z Sandecją, pechowa przegrana z Bełchatowem, zdominowanie Resovii… i rozjechanie walcem o nazwie Arka. Bardzo dobry wyjazd do Radomia, przyzwoite derby tylko zremisowane… i męczarnie z ekipą, która nie zdobyła w tym sezonie ani jednego punktu. Z drugiej strony być może przypomni to niektórym kibicom, że drużyna wciąż jest w trakcie budowy, a ten sezon jest takim swoistym gap yearem – przejściowym rokiem na poukładanie drużyny. Cieszy stawianie na młodych oraz ich całkiem dobra dyspozycja. No ale w tym meczu praktycznie wszyscy zagrali bardzo słabo.
No dobra, miejmy to za sobą.
PLUSY:
Krzysztof Drzazga
Po jego wejściu na murawę, gra Miedzi w ataku nieznacznie się poprawiła. W 74. minucie posłał świetny strzał z rzutu wolnego, który ofiarnie wybronił Drazik. Starał się szukać piłki i rozkręcić poczynania zespołu. Ostatecznie to on najlepiej odnalazł się potem w zamieszaniu w polu karnym i bardzo pewnym strzałem wyrównał stan meczu, tym samym strzelając swoją pierwszą bramkę z gry dla Miedzi. Niech nie będzie jednak za słodko – miał kilka niezrozumiałych decyzji i strat. Wyróżnił się jednak na tle kolegów, choć nie był to wielki wyczyn.
Natalia Legierska
W tym zestawieniu pewnie nie spodziewaliście się kogoś spoza grona piłkarzy Miedzi i piłkarzy ogólnie, ale niech da to do myślenia osobom, które spotkania nie widziały. Za dystans, który przebiegła we wczorajszym spotkaniu powinna dostać podwyżkę. Naliczyłem jej siedem interwencji na boisku, w tym trzy przy wyżej wspomnianym golkiperze jastrzębian. Nabiegała się więcej niż niektórzy zawodnicy na placu gry, a targała ze sobą jeszcze pojemniki z wodą i pierwszą pomocą. Brawa za przygotowanie kondycyjne dla masażystki gości!
MINUSY:
Bożo Musa
Cytując klasyka polskiego internetu wprost z Legnicy: ,,O matko bosko, co tu się stanęło?”. Już w szóstej minucie popisał się próbą podania do Mateusza Hewelta, lecz piłkę bez problemu przejął Daniel Szczepan. Od straty gola przez Miedź uchronił ją tylko błąd napastnika gości, lecz kolejnej chwili słabości obrońcy gospodarzy snajper Jastrzębia już nie zmarnował i otworzył on wynik spotkania. W chwili dośrodkowania Chorwat był jakieś trzy metry przed rywalem, lecz jakimś cudem Bożo dał się nie tylko wyprzedzić, ale jeszcze pozwolił Szczepanowi na oddanie strzału głową. Jak? Jakim cudem? Przecież ta piłka była w stu procentach jego. Inną rzeczą jest błąd w komunikacji, bo żaden kolega nie powiedział stoperowi Miedzi, że ma na plecach oponenta, ale nigdy nie można grać tak biernie w tak stykowej sytuacji. Popełniał też multum błędów w rozgrywaniu. Na szczęście został on zdjęty w przerwie.
Jakub Łukowski
Naprawdę nie wiem, gdzie podział się Łukowski z poprzedniego sezonu, który był jednym z najważniejszym ogniw Miedzi. Od początku tego sezonu gra strasznie niemrawo, nieprecyzyjnie i statycznie. Nie inaczej było w tym spotkaniu. Przegrał większość pojedynków dryblerskich, miał dość mało okazji podbramkowych, ale też nie miał jak ich generować - był kompletnie niewidoczny. W obroni bierny. Zdjęty w przerwie, lecz jego braku nie było widać. Naprawdę liczę na to, że skrzydłowy legniczan odnajdzie swoją formę z ubiegłej rundy.
Ciężko tak naprawdę wypisać więcej minusów, bo reszta drużyny zagrała na takim samym poziomie – skrajnie przeciętnie. Trochę bardziej wybijają się z tej mizerii Zieliński i Hewelt, a jeśli by się uprzeć, to także Tupaj i Bartkowiak. Nie zagrali jednak na tyle dobrze, by jakoś szczególnie ich wyróżnić. Mecz niby zremisowany, ale po takiej grze i klasie rywala wokół drużyny dominują uczucia niczym po przegranej. Sezon jest jednak długi, a w grze legniczan znaleźć można tyle samo minusów, jak i plusów. Tak naprawdę wszystko zależy od dnia, co jest kolejnym sygnałem, że drużyna wciąż jest na etapie układania i szukania swojej tożsamości.