Po derbach: kto najlepszy, kto najgorszy na murawie...
LEGNICA. 55. Derby między Miedzią Legnica a Chrobrym Głogów za nami. Zakończyły się one remisem 2:2, który dobrze oddaje przebieg tego spotkania – żadna z drużyn nie zdołała zdominować przeciwnika, a zmarnowane okazje Chrobrego do znokautowania legniczan zemściły się w najgorszym momencie – tuż przed końcowym gwizdkiem. Znowu więc zabieramy się za oceny poszczególnych zawodników, lecz tym razem zmieniamy formę – nie będzie ocen liczbowych i ograniczymy się do samych opisów. Z każdej drużyny wybraliśmy po trzech piłkarzy, którzy błysnęli we wczorajszej konfrontacji, a także trójkę, która o tym meczu prawdopodobnie wolałaby zapomnieć. No dobra, na końcu jest również jeden bonus.
PLUSY:
David Panka (Miedź)
Młody Holender naprawdę robi różnicę w grze Miedzi. Legniczanie dawno nie mieli skrzydłowego z taką szybkością, wizją gry i swoistym luzem – jego gra jest najzwyczajniej w świecie przyjemna dla oka. Od początku przeprowadzał świetne rajdy prawą stroną boiska i nie bał się finalizować akcji – jego petarda w 18. minucie była dla głogowian realnym zagrożeniem. Na uwagę zasługuje również znakomity przegląd pola, a wisienką na torcie było naprawdę kapitalne podanie do Zapolnika, który zaraz potem wywalczył wapno. W niektórych sytuacjach brakowało mu doświadczenia, a także sił – tak samo jak większość składu Miedzianki, miał on w nogach zwycięski mecz z Radomiakiem. Został zmieniony w 67. minucie. Zdecydowanie MVP spotkania po stronie gospodarzy.
Maksymilian Banaszewski (Chrobry)
Po raz kolejny pokazuje, że jest piłkarzem bardzo jakościowym i nieudany epizod w Arce Gdynia był wyłącznie wypadkiem przy pracy. Półwolej w dolny róg bramki Hewelta był genialny z całą powagą tego słowa – naprawdę trudno byłoby w tym strzale cokolwiek poprawić. Często ścinał do środka i szukał swoich kolejnych okazji strzeleckich. Pokazywał się również świetnie ze strony technicznej - imponowały dryblingi, kontrola piłki oraz wizja gry. Podania także były naprawdę dobre. Robił za pierwszego obrońcę i nie dawał chwili wytchnienia obrońcom Miedzi. Przez 90 minut zasuwał tak, jak gdyby miał płuca z żelaza. Świetne spotkanie warszawiaka.
Kamil Zapolnik (Miedź)
Napastnik Miedzi miał istne wejście smoka. Został on wpuszczony na plac gry jeszcze przed zakończeniem pierwszej połowy i niemal od razu dał kibicom gospodarzy oraz kolegom z zespołu nadzieję na odmienienie obrazu spotkania. Po świetnej akcji indywidualnej założył siatkę Praznovsky’emu i zmusił Iłków-Gołąba do faulu w polu karnym. Samo wykonanie jedenastki także nie pozostawiało żadnych złudzeń – bardzo mocny strzał w górny róg bramki sprawił, że Makuchowski nie mógł zupełnie nic zrobić mimo faktu, że wyczuł kierunek uderzenia. Do końca spotkania był bardzo aktywny i szukał sposobu na wyrównanie spotkania. Szczególnie mogła podobać się jego gra w powietrzu, gdzie wygrywał większość pojedynków. Kibice Miedzi na pewno liczą na to, że jego występ we wczorajszym spotkaniu jest równoznaczny z wyleczeniem urazu.
Dominik Piła (Chrobry)
Ten 19-latek zaliczył wczoraj swoje pierwsze spotkanie w tym sezonie Fortuna 1 Ligi i po 90 minutach derbów pozostawił po sobie naprawdę dobre wrażenie. Często cofał się do obrony i razem z Iłków-Gołąbem, który swoją drogą też zasługuje na małe wyróżnienie, kontrolowali tę flankę boiska. Dzięki temu miał okazję wyprowadzać akcje z głębi boiska i robił to piekielnie szybko. Przyprawiał obrońców Miedzi swoimi akcjami indywidualnymi o ból głowy, lecz nie zapominajmy o bardzo groźnych podaniach z prawej strony. Kilka razy wywołały one realne zagrożenie przy bramce gospodarzy. No i asysta do Banaszewskiego – palce lizać. Jak wracać do gry, to w takim stylu.
Damian Tront (Miedź)
Na plus z pewnością bardzo ładne rozgrywanie piłki – szczególnie długie podania rozciągające akcje – choć nie obyło się bez paru błędów. Jako że przed wejściem Kamila Zapolnika był ustawiony nieco wyżej i grał jako ,,10”, nakładał mocny pressing na rywali i często wchodził w dryblingi. Najważniejsze dla niego, że z większości wychodził zwycięsko. Po wejściu wyżej wymienionego piłkarza, znowu operował głębiej w środku pola. Przewidywał ruchy rywali zarówno w ofensywie, jak i defensywie, gdzie zaliczał pewne odbiory. Wywalczył sporo stałych fragmentów gry i nie bał się uderzyć z dystansu. Najmocniejszy punkt Miedzi w środku pola.
Kamil Juraszek (Chrobry)
Bardzo dobrze spotkanie. Był niezwykle aktywny w rozegraniu, lecz największe wrażenie robiła gra bez piłki. Bardzo dobrze się ustawiał, dzięki czemu nieraz przecinał linię podań lub blokował zawodników Miedzi. W obronie nie raz popisał się zaś dobrym i pewnym odbiorem. Ubiegał poczynania rywali i dzięki temu zgarniał piłkę. Nakładał też bardzo mocny i skuteczny pressing na przeciwników. Wracając do rozegrania – sporo naprawdę ładnych podań, dobra kontrola dynamiki akcji, a także mocne uderzenia. Jedno z nich przecież znalazło swój punkt docelowy na słupku. Juraszek był kluczową personą Chrobrego w tym meczu.
MINUSY:
Nemanja Mijusković (Miedź)
Najmniej pewny punkt obrony Miedzi we wczorajszym spotkaniu. Większość jego prób rozgrywania piłki kończyła się wybiciem do przodu z miernym skutkiem, o ile nie groźną stratą - ich również było sporo. W defensywie często sprawiał wrażenie zagubionego i nie do końca wiedział, gdzie jest jego miejsce na boisku. Na dodatek popełniał katastrofalne błędy, a niektóre jego zachowania mogły doprowadzić do utraty kolejnych bramek przez Miedź.
Oliver Praznovsky (Chrobry)
Dla równowagi kolejny stoper, tym razem z drugiej strony boiska. Słowak był naprawdę niepewny we wczorajszym spotkaniu. Pojawiały się błędy w ustawieniu, przez co tworzyły się luki w szyku obronnym Chrobrego. Dał również w bardzo prosty sposób okiwać się Zapolnikowi, a resztę historii wszyscy znamy. Mógł też lepiej zachować się przy rzucie wolnym, który na bramkę zamienił Hewelt.
Szymon Matuszek (Miedź)
Kapitan Miedzi co prawda pokazał charakter przywódcy swoim zachowaniem pod koniec pierwszej połowy, gdy podjął próbę uspokojenia legnickiego młyna, a także swoim usposobieniem na boisku, lecz pod względem gry to spotkanie zupełnie nie należało do udanych. Parę podań posłał centralnie w aut, popełniał błędy w rozegraniu i zaliczał groźne straty. Często gubił się pod presją rywali i posyłał podania niecelne bądź do tyłu. Druga połowa wyglądała ciut lepiej – grał szybciej, trochę celniej podawał i był skuteczniejszy w defensywie, lecz nadal swoimi zagraniami nie przesuwał akcji w przód. No i ta akcja w doliczonym czasie gry, gdzie dał się kompletnie objechać niczym Opel Corsa przez Bugatti Veyrona na autostradzie. Szczęście dla Miedzi, że Machaj nie wykorzystał tej sytuacji. A propos…
Mateusz Machaj (Chrobry)
Po wejściu nie pokazywał fajerwerków, lecz w tym zestawieniu jest przez zmarnowaną stuprocentową okazję do zakończenia marzeń legniczan o wywalczeniu chociaż remisu. Cała akcja była przeprowadzona z chirurgiczną precyzją, a Machaj miał za zadanie dopełnić dzieła. Niestety w kluczowym dla tego spotkania momencie nie zdołał pokonać Hewelta, choć wydawało się, że ta akcja musi zakończyć się golem. A zaraz potem bramkarz Miedzi doprowadził do wyniku 2:2. Niewykorzystane sytuacje bardzo często się mszczą.
Maciej Śliwa (Miedź)
Wszedł przerwie i z jego gry naprawdę mało wynikało. W pierwszych minutach drugiej połowy został kompletnie wyłączony z gry przez Iłków-Gołąba. Gdy przeszedł po wejściu Łukowskiego na prawą stronę, bardziej się uaktywnił. Wtedy jednak rozpoczął się festiwal marnowanych okazji. Spóźniał się z podaniami i zwalniał tym samym całą akcję, podejmował niezrozumiałe decyzje, a idealnym opisem jego dyspozycji będzie sytuacja z 83. minuty. Przyjęcie piłki na 25. metrze, podanie piłki do piłkarza Chrobrego i wymuszenie faulu, który skutkował żółtą kartką dla skrzydłowego Miedzi. Często tez działo się tak, że ładnie mijał kilku zawodników gości, po czym kompletnie nie wiedział, co robić dalej z piłką. Tak nie można grać i takimi zachowaniami nie daje on żadnych argumentów do powrotu do regularnej gry. Zresztą Tupaj i Panka są w bardzo dobrej formie, a w hierarchii wyżej jest jeszcze kontuzjowany obecnie Joan Roman i Zapolnik, który z powodzeniem może grać również na flance, gdy do gry gotowy będzie Bednarski.
Paweł Oleksy (Chrobry)
To właśnie jego stroną szła większość akcji Miedzi w pierwszej połowie. Kompletne nie był w stanie upilnować Davida Panki, a jedno urwanie się Holendra poskutkowało szybkim pokazaniem obrońcy Chrobrego żółtego kartonika. W drugiej połowie dużo kłopotów sprawiał mu Zieliński, który często podłączał się do ataków Miedzi. Oleksy popełniał również sporo niewymuszonych błędów. Grał dość chaotycznie i nie można powiedzieć, że był pewnym punktem defensywy Chrobrego.
Bonus: Mateusz Hewelt (Miedź)
Przy pierwszej bramce niewiele mógł zrobić, bo strzał Banaszewskiego był wręcz perfekcyjny – kozioł i dolny róg bramki to zawsze bardzo trudna kombinacja do obrony. Przy drugim trafieniu można mu zarzucić jednak złe ustawienie się. Reszta interwencji była całkiem dobra. Widać progres w grze na przedpolu, lecz ciągle piętą achillesową są wybicia i inicjowanie akcji. To bonusowe wyróżnienie poza konkursem otrzymał jednak za bramkę głową, która przesądziła o podziale punktów w ostatniej akcji spotkania. Reakcje były dwie – wybuch radości lub złapanie się za głowę w szoku. Niesamowita historia w tych 55. Derbach!