Dominik Nowak: Trzeba w miarę normalnie dokończyć ligę
LEGNICA. W okresie epidemii koronawirusa sport zszedł na drugi plan. Rozgrywki są zawieszone, ale nie oznacza to, że zawodnicy nie dbają o formę. W Miedzi Legnica trener Dominik Nowak na bieżąco wie, co robią jego zawodnicy, dostają rozpiski, analizy, tak by być gotowym na wznowienie rozgrywek. W to, że sezon zostanie dograny, szkoleniowiec nie wątpi, o czym mówi w rozmowie z Dawidem Sołtysem.
Panie trenerze, jak zdrowie?
- Bardzo dobrze, nie ma co narzekać. Przestrzegamy w rodzinie obostrzeń, które zostały wprowadzone i na razie nie ma problemów. Ważne żeby każdy podchodził do tego świadomie i myślę, że do tej normalności powoli zaczniemy wracać.
A jak daje sobie Pan radę psychicznie?
- Trzeba dawać radę, jakoś dostosowywać się do tej sytuacji. Pracując jako trener, gdzie ta presja jest zawsze bardzo duża, to chyba łatwiej jest sobie poradzić z psychiką. Jako trenerzy i zawodnicy musimy być bardziej odporni na wszelkiego rodzaju sytuacje. Oczywiście brakuje pracy, brakuje bezpośredniego kontaktu z zawodnikami, ale mimo wszystko wykorzystuję ten czas na lekturę, kwestię dokształcania się a jest w internecie dużo różnego rodzaju konferencji. Jest też możliwość analiz własnego zespołu, ale nie tylko. Staram sobie ten czas dobrze organizować, żeby nie tylko siedzieć i myśleć co będzie, ale też doskonalić się. W sztabie mamy ze sobą kontakt, robimy bardzo często wideokonferencje, wspólnie z piłkarzami. Póki co, jest taki czas i trzeba sobie w ten sposób radzić.
Czyli jak trener się dokształca, to można będzie to zobaczyć w późniejszym funkcjonowaniu drużyny?
- Nie przeceniałbym tego, że miesiąc czasu czy kilka tygodni spowoduje to, że nagle jest eureka i pojawia się inne spojrzenie na piłkę czy tego, że praca będzie jeszcze lepsza. My cały czas to robimy, cały czas się doskonalę, czy to pracując bezpośrednio z zawodnikami czy tak jak teraz. Powiem inaczej, ta wiedza, kiedy ten czas jest spokojniejszy, nie ma meczów, spowoduje że pewne elementy w jakimś krótszym czasie da się wprowadzić, ale nie zapominajmy, że jak już będziemy grali, to tego czasu na pracę z zespołem będzie niewiele, bo mecze będą praktycznie co trzy dni. Ważną kwestią będzie tu komunikacja zespołu czy mentalność, tak żeby dobrze spożytkować ten czas.
Jak komunikuje się Pan z zawodnikami. Mają rozpiski zajęć indywidualnych, przesyłają raporty?
- Mają rozpiski indywidualne, instruktażowe filmy wideo przygotowane przez trenerów, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, ale też w kwestiach wiedzy taktycznej. Umieszczamy takie spostrzeżenia na wspólnej chmurze (dysku z danymi). Posiadamy już ją od dawna i zawodnicy zaglądają tam na bieżąco. Stworzyliśmy to nie na potrzebę pandemii, a już wcześniej. Zawodnicy codziennie do godz. 10 są zobowiązani zdać pierwszy raport zdrowotny, czyli jak się czują, czy mają temperaturę podwyższoną, czy jest wszystko ok. Potem wychodzą na trening, przesyłają informację na temat zmęczenia a my to monitorujemy i spisujemy spostrzeżenia. Potem budujemy kolejne indywidualne mikrocykle, żeby utrzymywać jak najlepszą formę sportową.
Jak z izolacją radzą sobie piłkarze, szczególnie ci z zagranicy?
- Mamy z nimi kontakt, radzą sobie, tak jak pozostali. Wiadomo, niektórzy są odizolowani od możliwości kontaktu bezpośredniego z rodzinami. Dotychczas bywało tak, że piłkarze dostawali 2 czy 3 dni w trakcie sezonu, kiedy oczywiście był na to dobry moment. Mogli polecieć i spotkać się z najbliższą rodziną. Teraz ten element jest ograniczony i komunikują się przez internet: WhatsApp'a czy inne komunikatory. Natomiast jest dobrze jeśli chodzi o ich kondycję. Mają chęć powrotu do normalności, do gry, tego nam brakuje w tej chwili. Ważne by tę kondycję mentalną utrzymywać w dobrej formie, żeby było widać u nich taką chęć gry, ale i radość tego, co będziemy robili na boisku.
Jest już jakiś plan działania klubu na najbliższy okres, czy wszystko pozostaje w gestii decyzji rządu?
- Na razie musimy się do tego dostosowywać, nie możemy sobie pozwolić na treningi. Tego po prostu nie można robić. Czekamy na decyzje rządu, potem PZPN-u. Staramy się na bieżąco te informacje zbierać, po to by na przyszłość usprawnić sobie działanie, ustalić możliwe scenariusze i w oparciu o tę wiedzę budować pracę na przyszłość. Czekamy i wszyscy komunikujemy się. Jestem na bieżąco w kontakcie czy to z właścicielem klubu, zarządzającymi klubem czy z dyrektorem sportowym. Rozmawiamy i analizujemy sytuację, kiedy będzie możliwe rozpoczęcie ligi, w oparciu oczywiście tylko i wyłączenie o bezpieczeństwo. Pierwsze co można wywnioskować, to że wszystkie mecze będą rozgrywane, mimo wszystko bez publiczności.
Myśli Pan w takim razie, że dogracie ten sezon?
- Nie wyobrażam sobie, żeby nie był dograny. Takie sygnały z UEFA odnośnie przedłużenia sezonu do 19 lipca powodują, że tego czasu na dogranie rozgrywek trochę mamy. Trzeba być świadomym tego, że pandemia koronawirusa nie zniknie przez ten czas, że nie będziemy mogli spać spokojnie. Trzeba będzie sobie z tym radzić, żyć z tym, dopóki nie zostanie wprowadzona szczepionka czy jakieś lekarstwo. Mam nadzieję, że kiedy ta krzywa zachorowalności spadnie, to pojawi się szansa powrotu na boiska, na co bardzo mocno liczę. Myślę, że wszyscy jesteśmy świadomi, że rozwiązanie z zakończeniem sezonu teraz i utrzymanie tabeli, tak jak jest, nie będzie miało nic wspólnego z rywalizacją sportową. Trzeba wszystko zrobić, żeby tę ligę w miarę normalnie dokończyć. Na przyszłość natomiast przygotować takie rozwiązania, które będą skuteczne i odwzorowywały najbardziej tę rywalizację sportową. Widzimy, że w Niemczech już szykują się do powrotu w maju. Nie mówię, że nie jesteśmy narażeni na koronawirusa, wszyscy będziemy, a do normalności trzeba wrócić, bo gospodarka musi działać. My, piłkarze, jeśli mówimy o rywalizacji sportowej, to trzeba zwrócić uwagę, że w wydarzeniu będzie uczestniczyć mała grupa ludzi i jeśli będziemy pewnych zasad przestrzegać, to jest szansa, że to będzie w miarę dobrze wyglądać w kwestii bezpieczeństwa. Poza tym, nie zapominajmy, że w przypadku Polsatu czy Canal+ pieniądze zostały wstrzymane, bo nie ma meczów. Dla tych telewizji to jest racjonalne. Każdy będzie chciał wrócić, żeby budżety nie ucierpiały i nie nastąpiła destabilizacja klubów.
Szykują się duże zmiany w świecie futbolu, również w kwestiach finansowych. Wielu ekspertów twierdzi, że w ligach może dojść do sporych przetasowań ze względu na bankructwa klubów. Z polskiej ligi już takie sygnały dochodzą, że są duże problemy finansowe. Z jednej strony jest zdrowie a z drugiej utrzymanie rodziny, gospodarka. To się ze sobą wiąże.
- Musimy działać dwutorowo. Najłatwiej byłoby w tej chwili wszystkim zamknąć się w domu, zamknąć sklepy, ale przecież trzeba też swoje potrzeby wypełniać. Myślę, że my w swojej świadomości musimy włączyć takie działania, w których to spektrum ukierunkowane na bezpieczeństwo było optymalne. Trzeba po prostu przestrzegać zasad, jeśli będziemy to robić, to prawdopodobieństwo zarażenia jest mniejsze. Widzieliśmy to w niektórych krajach, widzieliśmy w Polsce, działanie dość fajne, dość szybkie zamknięcie granic, które moim zdaniem dalej powinno funkcjonować by izolować. Jeśli nie ma potrzeby, nie przemieszczajmy się. Będziemy w ten sposób minimalizować ogniska zakażeń a dzięki temu liczba zachorowań będzie się zmniejszać. Musimy wrócić do normalności w oparciu o bezpieczeństwo i to nie będzie łatwe, ale będziemy żyć z tą pandemią, koronawirusem.
Tym bardziej że wiele zakładów pracy funkcjonuje.
- No dokładnie, tam też są duże skupiska ludzi. Tak samo w sporcie, który będzie musiał zacząć funkcjonować. Na razie na pewno bez kibiców. Trochę ten sport będzie ludziom potrzebny, żeby wrócić do tej normalności, optymizmu, dlatego że ciężko jest bez sportu. To trochę ożywi życie, da psychicznego wsparcia wielu ludziom. Sport zawsze był takim antidotum na to, co się działo złego. Mam nadzieję, że w tym momencie też tak będzie.
Nie da się ukryć, że dogranie sezonu do końca czerwca jest mało realne, ale pojawiają się informacje, co trener już zaznaczył, że będzie można grać dłużej. Części zawodnikom kończą się jednak kontrakty w czerwcu, a FIFA wskazała, że umowy nie powinny być przedłużane ot tak.
- Myślę, że trzeba znaleźć rozwiązanie po dyskusji z piłkarzami. Patrzyłbym na to w szerszym kontekście. Pytanie, czy piłkarz nie chciałby przedłużyć kontraktu z klubem o miesiąc, jeśli wprowadzimy oczywiście taką możliwość.
Nie można jednak nikogo do tego zmuszać...
- Tak, ale myślę, że piłkarz będzie tu patrzył w innym kierunku. Teraz wartość niektórych zawodników spadła. A skoro nie grasz, to ona się nie podniesie. Nie jesteś bowiem w stanie tej wartości pokazać. Skoro nie gramy, to wielu jest w takim punkcie zerowym i żeby pójść do przodu, zrobić progres w wartości rynkowej, to trzeba grać a nie potem siedzieć przez miesiąc. Myślę, że jakieś mądre rozwiązanie uda się wprowadzić na ten czas, może przedłużyć automatycznie. Nie wiem, ale to już są od tego ludzie, którzy pracują na górze. Myślę, że będzie ciężko dograć ligę do końca czerwca. To małe realne, ale już do 19 lipca to już jest to możliwe.
Miedź była jednym z pierwszych, a na pewno pierwszym na zapleczu ekstraklasy klubem, który dogadał się w kwestii obniżenia wynagrodzenia o 50%. Ta epidemia chyba spowoduje też pewne urealnienie stawek wynagrodzeń, choćby w I lidze, bo Miedź nie była klubem, który płacił najwięcej i przez to niektórzy piłkarze podpisywali umowy z innymi klubami obiecującymi wyższe pensje. Czy dzięki temu trochę ten poziom wynagrodzeń się wypłaszczy, będą bardziej realne stawki a przez to pensje będą płacone na czas, gdzie teraz nie wszędzie tak jest? Czy trochę sytuacja w polskiej piłce się uzdrowi?
- To już kwestia indywidualnej oceny każdego klubu. W przypadku Miedzi, którą cenię i zawsze będę cenił, bez względu na wszystko, i będę bardzo dobrze wypowiadał się o tym klubie w każdym kontekście, to ta stabilizacja jest wartością dodaną. To że klub nie żył ponad stan, powodowała, że ta ocena sytuacji jest inna. Wypłacalność była na bieżąco i dzięki temu nie nastąpiła destabilizacja. W tej sytuacji w której się znaleźliśmy, to należy podkreślić, że wszyscy piłkarze wykazali się bardzo dużym zrozumieniem. Wszyscy wiedzieli, jak to wygląda i nikt nie zawahał się. To była wspólna decyzja, dlatego że klub zawsze był wobec nas fair. Teraz te finanse zeszły na drugi plan. My wszyscy chcemy wrócić do pracy i awansować z Miedzią do ekstraklasy, nie patrząc tylko na stronę finansową.
Z powodu epidemii to chyba też rynek transferowy się zmieni. Miedzi powinno być łatwiej zakontraktować zawodników, którzy dotychczas ze względu na warunki finansowe nie chcieli tutaj przyjść. Sytuacja jednak jest dziś taka, że lepiej być w klubie stabilnym, który płaci może mniej, ale na czas, niż w takim w którym pieniądze ma się tylko na papierze? W Polsce już wiele klubów ma z tym problem, choćby w ekstraklasie.
- Dokładnie, rynek jest jaki jest. Jeśli żyje się ponad stan, to potem w takich sytuacjach kryzysowych jest kłopot. Nie życzę żadnemu klubowi upadku, ale niestety, albo działasz stabilnie i planujesz na przyszłość, masz plan A, B i to jest wtedy normalne, albo funkcjonujesz na zasadach działania chwilowego. Miedź jest klubem stabilnym i liczymy na to, że uzyskamy awans sportowo a dzięki temu, myślę, że zostaną zatarte te różnice finansowe. Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że w tym roku w którym graliśmy w ekstraklasie, byliśmy, w kwestiach możliwości finansowych, klubem na szarym końcu stawki. Może teraz będzie łatwiej tę różnicę zatrzeć.
Na koniec, może jakieś przesłanie dla kibiców?
- Na pewno będzie potrzebna wiara w nas, w zespół. Nigdy się nie zawiedliśmy na kibicach, mamy w Miedzi naprawdę wspaniałych fanów, za co im dziękowałem w każdym momencie, zarówno kiedy wygrywaliśmy, jak i przegrywaliśmy. Będziemy razem i chcemy dalej być, bo wtedy osiągniemy sukces. Tylko jedność spowoduje, że jesteśmy w stanie nawet z przeciwnościami losu wygrywać i tak będzie i tym razem. Będziemy świętować, nie wiem w jaki sposób, ale znów będziemy świętować sukcesy.
Oczywiście przede wszystkim życzę wszystkim dużo zdrowia, spokoju, bo to przesłanie jest dzisiaj najważniejsze. Bądźcie bezpieczni, uważajcie na siebie we wszystkich rodzinach. To jest na pierwszym planie.
Dziękuję za rozmowę.