Kacper Kostorz – remedium na problemy Miedzi z przodu
LEGNICA. Na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, którzy w tak znaczący sposób zmienili grę Miedzi Legnica od razu po dołączeniu do zespołu. W ostatnim czasie takimi piłkarzami niewątpliwie byli Rafał Augustyniak, Petteri Forsell czy Tomislav Bozić. Od początku rundy wiosennej na tej liście warto dopisać kolejne nazwisko. Wypożyczony z Legii Warszawa Kacper Kostorz po zaledwie trzech treningach z ,,Niebieskimi” wszedł do podstawowej jedenastki z drzwiami i dał drużynie Dominika Nowaka zupełnie nową jakość z przodu.
Nie da się ukryć, że od dobrych kilku lat bardzo newralgicznymi pozycjami do obsadzenia w Miedzi były role bramkarza oraz typowej ,,dziewiątki”. Ostatnim napastnikiem, który w całych rozgrywkach trafił dziesięciokrotnie do bramki rywali był Mateusz Szczepaniak w sezonie… 2014/2015. Potem napastników musieli wyręczać pomocnicy, tak jak miało to miejsce choćby z Marquitosem czy Petterim Forsellem. Doszło do tego, że Fin bardzo często musiał z braku laku grać jako fałszywa dziewiątka, co przynosiło efekty bramkowe, lecz na dłuższą metę bardzo obciążało drużynę brakiem jego wsparcia w drugiej linii.
Tuż pod koniec zimowego okienka transferowego otrzymaliśmy informację o wypożyczeniu z Legii Warszawa Kacpra Kostorza, 20-letniego napastnika. Od razu pojawiła się dyskusja nad zasadnością tego transferu – w Lotto Ekstraklasie zagrał bowiem zaledwie 39 minut w trzech meczach, a w kadrze Aleksandra Vukovicia był dopiero czwartym wyborem. W rezerwach Legii zaliczył za to pięć spotkań i strzelił w nich trzy bramki. Cieszynianin zdawał się jednak wpasowywać się w filozofię gry trenera Nowaka – obunożny środkowy napastnik z dobrą kontrolą piłki, który nie boi się wdać w pojedynek 1 na 1, a dodatkowo umiejący się zastawić w polu karnym i z łatwością dochodzić do sytuacji strzeleckich. Sceptyków transferów wciąż jednak nie ubywało.
- Wiem, że pojawiają się sugestie: ,,A po co nam Kostorz?”, ,,A kto to jest?”. Jestem zdziwiony. - powiedział na konferencji prasowej przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec trener Dominik Nowak. - Ma swoje atuty, obserwowaliśmy go od dłuższego czasu i dużo z nim rozmawiałem. Będę szczery, jeśli powiem, że tego piłkarza chciałem od początku, natomiast Legia go zatrzymywała. Pojawił się jednak temat wypożyczenia, więc postanowiliśmy dołączyć go do naszej kadry. Cały okres przygotowawczy przepracował z Legią, oglądaliśmy jego sparingi i znamy jego możliwości.
Jak się okazało Kostorz zadebiutował w pierwszym meczu rundy i z miejsca wprowadził w ofensywie sporo świeżości. Dobrze współpracował z Joanem Romanem, nie bał się wziąć odpowiedzialności za akcję, a także miał kilka naprawdę klasowych akcji. Ostatecznie do siatki nie trafił, lecz z debiutu mógł być zadowolony – był jednym z niewielu pozytywnie wyróżniających się zawodników Miedzianki w tamtym spotkaniu.
Zeszłotygodniowy mecz z Chojniczanką Chojnice był dla 20-latka jeszcze lepszy. To on odbiorem w bocznym sektorze boiska i rajdem wzdłuż linii bocznej wypracował idealną okazję dla Marquitosa, a potem w końcu wpisał się na listę strzelców. W drugiej połowie po wejściu na boisko Romana zszedł bardziej do prawej strony i również dobrze sobie poradził. Na tej pozycji uwypukla się jego szybkość, kontrola nad piłką i umiejętności dryblowania, co bardzo dobrze wpisuje się w profil napastnika potrzebnego od dawna w Legnicy. Ostatecznie po raz kolejny był jednym z najjaśniejszych punktów drużyny na boisku, a dobrych słów nie szczędził mu nawet trener rywali, Zbigniew Smółka.
- Nie jest przypadkiem, że jest to piłkarz Legii. Ruchliwość tego zawodnika, szybkość, determinacja, doskok do pressingu – to wszystko było bardzo wyraźnie widoczne.
Nie warto jednak zapominać o pewnych brakach Kacpra. Jeden z nich wyszedł szczególnie w drugiej połowie, a mowa tu o rozgrywaniu. Kilka jego podań było niecelnych i prowadziły one do utraty posiadania piłki przez Miedź. Widać również, że przynajmniej na razie Kostorz czuje się lepiej, gdy w ataku ma obok siebie partnera. Mimo kilku błysków w pierwsze części spotkania, często brakowało mu pomagiera, któremu mógłby odegrać piłkę w niekorzystnej sytuacji lub dałby młodemu napastnikowi asekurację. Dominik Nowak ma jednak w swojej talii piłkarza, który jest naprawdę kreatywnym zawodnikiem na szpicy – mowa tu oczywiście o Joanie Romanie, który mimo widocznej potrzeby ogarnia się z drużyną po transferze z greckiego Panetolikosu, daje naprawdę wiele przy budowaniu ataków. Miedź w końcu ma w składzie dwóch solidnych napastników, którzy dogadują się ze sobą nawzajem na boisku, a w rozgrywkach o takiej specyfice, jak Fortuna 1 Liga, może być to kluczowym czynnikiem w kontekście walki o awans do elity.