Kudyba chce rządzić legnickim futbolem
LEGNICA. 55-letni Janusz KUDYBA, przed laty znakomity napastnik polskiej ekstraklasy, później szkoleniowiec kilku klubów różnych klas rozgrywkowych, a od 3 lat pracujący w Akademii Piłkarskiej Miedzi chce kierować Okręgowym Związkiem Piłki Nożnej w Legnicy. - Uważam, że posiadam doświadczenie, które pozwoli mi na skuteczne, efektowniejsze pokierowaniem strukturami regionalnej centrali piłkarskiej. Szefowa OZPN pani Maria Kajdan zrobiła wiele dobrego dla lokalnego futbolu, ale uważam, że można działać jeszcze lepiej, nowocześniej i można unikać błędów, które utrudniają funkcjonowanie klubom w niższych ligach - zadeklarował Janusz Kudyba na spotkaniu z dziennikarzami w hotelu Qubus w Legnicy.
Wybory nowych władz Okręgowego Związku Piłki Nożnej w Legnicy zaplanowano na 8 kwietnia. Jak na razie chęć kandydowania na stanowisko prezesa wyraziła dotychczasowa szefowa OZPN Maria Kajdan. Janusz Kudyba jest drugim oficjalnie zgłoszonym kandydatem. Kudyba został urlopowany w Akademii Piłkarskiej Miedzi i najbliższe 4 tygodnie zamierza poświęcić na spotkania z działaczami ponad 130 klubów zrzeszonych w OZPN. - Znam problemy tzw. małych ligi, wiem z jakimi problemami borykają się ludzie, dla których futbol jest pasją i którzy swoje prywatne pieniądze przeznaczają na funkcjonowanie ukochanego klubu. Zapewniam, że odwiedzając kluby nie będę stosował polityki tanich obietnic. Na pewno nie obiecam, że jak wybiorą Kudybę to natychmiast znikną opłaty za rejestrowanie zawodników. A wiem, że te opłaty mocno drążą klubowe budżety. Ale jak poznam sytuację finansową OZPN może będzie można poszukać pewnych rozwiązań korzystnych dla klubów. Wiem jakim problem stanowi spełnienie wymogów licencyjnych. W tej kwestii także powinniśmy klubom pójść na rękę. Ważnym elementem jest środowisko sędziów piłkarskich. Sędziowie w swojej działalności na murawie muszą czuć wsparcie OZPN -u.
Janusz Kudyba nie ukrywa, że będzie chciał aby legnicki OZPN w przypadku wyboru jego na prezesa był zarządzany w sposób profesjonalny, menagerski. Bez sztywnych godzin urzędowania. I od początku muszą być jasne, transparentne zasady w regulaminach. - Nie może być tak, że zmieniamy zasady awansów i degradacji w trakcie rozgrywek, albo, że zaczyna się za kilka dni rundę wiosenną a kluby się dopytują ile spada zespołów, ile awansuje z danej ligi - dodaje Janusz Kudyba. - Wszelkie regulaminowe zasady muszą być znane przed startem sezonu i nie można ich zmieniać w trakcie rozgrywek.
Janusz Kudyba zapowiedział iż od najbliższego weekendu rozpocznie wizyty w klubach niższych lig.
Napastnik na którego czekali partyjni dygnitarze....
Będzie trochę historii... Rok 1988. Po barażowym dwumeczu piłkarze Zagłębia Lubin po raz pierwszy opuścili szeregi ekstraklasy. Dla lokalnych dygnitarzy był to szok i niemalże tragedia. Wówczas to krajem rządziła Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. I właśnie w czerwcu 1989 roku siedzibie Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Legnicy odbywała się ważna narada na tzw. najwyższym szczeblu partyjnym. Szukano winnych spadku Zagłębia do 2 ligi. Ale i szukano pomysłu na to by był to wypadek przy pracy. W trakcie narady w sekretariacie I sekretarza KW PZPN rozbrzmiał dzwonek telefonu. Do telefonu podszedł sekretarz ds. organizacyjnych KW PZPR, zarazem wiceprezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Piotr CZAJA.
Rozmowa trwała minutę. Po odłożeniu słuchawki uśmiechnięty Czaja niemal w pozycji "na baczność" meldował I sekretarzowi KW PZPR. - Towarzyszu sekretarzu. Dzwonił dyrektor Zagłębia Jerzy Koziński, który pojechał do Motoru Lublin. Towarzyszu sekretarzu mamy Kudybę w Zagłębiu! On i Góra wprowadzą Zagłębie do ekstraklasy...
Wówczas to sfinalizowali transfery dwóch czołowych zawodników Motoru Lublin: Janusza Kudyby i Jarosława Góry. Pobyt w 2 lidze był rocznych "czyścem". Potem Zagłębie zdobyło wicemistrzostwo, a rok później pierwsze Mistrzostwo Polski. Zagłębie Miedziowe chodziło na mecze Zagłębia oglądać jak zdobywa bramki KUDYBA.
- To był innych futbol, inne podejście zawodników, trenerów - wspomina Janusz Kudyba. - Kiedyś za trenera Stanisława Świerka przegraliśmy w Wodzisławiu Ślaskim z Odrą. Ja i Darek Marciniak zagraliśmy w ataku kompletny piach. Na drugi dzień zawołał nas trener Świerk i kazał nam na stadionie górniczym w błocie grać przez 45 minut jeden na jeden. W ostatnim kwadransie słanialiśmy się na nogach, brnęliśmy przez błoto, ale graliśmy...