Dokąd zmierzasz Miedzio?
LEGNICA. Solidny budżet, solidni zawodnicy, solidny trener - a wyszło jak co roku, od pięciu sezonów. W Miedzi znaleziono kozła ofiarnego ligowego niepowodzenia i rozstano się z Ryszardem Tarasiewiczem. Można rzec strzeliły szampany, bo "ślizgacze" pozostali na swoich stanowiskach i wytłumaczyli, jak widać, właścicielowi klubu, że trzeba zmienić strategię szturmowania ekstraklasy. Owa strategia to postawienie na... młodzież. Ale czy tego już w tym klubie nie grali? Dadełło mistrz biznesu i mistrz szachowy nie potrafi sobie od kilku lat poradzić z najtrudniejszą partią swego biznesowego życia. Ta szachowa partia to... Miedź Legnica. 6 lat, ponad setka zawodników, 10 trenerów i nadal tkwimy na zapleczu ekstraklasy...
To była wyjątkowa nieudana i burzliwa wiosna w wydaniu Miedzi. Zaczęło się od totalnej "rozpierduchy" w Klubie Biznesu. Z blisko stu firm skupionych wokół Miedzi zostało ok. 50. A i w tej grupie jest kilka, może kilkanaście kombinujących, jak wycofać się z tego biznesu. Kiedy prezes Martyna Pajączek za przyzwoleniem właściciela klubu wycinała Radosława Rogiewicza mało kto zdawał sobie sprawę, że będzie to miało szersze reperkusje...
Potem liga i zapowiedziany atak na ekstraklasę, w który uwierzył i prezydent Legnicy Tadeusz Krzakowski. Tylko gdzieś w kuluarach przebąkiwano o ultimatum Dadełły, że jak nie będzie awansu to mocno ograniczy swoje finansowe zaangażowanie w Miedź. Racja, w końcu wpompowywanie co roku po 5-6 milionów jedynie po to aby najeść się wstydu, to żaden powód do radości. Właściciel, a właściwie jego prawa ręka, prezes Pajączek zostawiła sobie otwartą furtkę. Żadnych rozmów o przedłużaniu kontraktów. Efekt? 17 zawodnikom z szerokiej kadry Miedzi kontrakty kończą się za trzy tygodnie i mogą sobie odejść. Czy od zawodników nie mających stabilizacji i perspektywy na dalsze granie w Miedzi można wymagać wiosennego umierania za klub? Mecze z Chrobrym, Mielcem czy Puławami pokazały, że umierania nie było i nie będzie. Były to swoiste ostrzeżenia dla prezesowej klubu. Akurat szefowa 1. ligi ma problem z interpretowaniem pewnych zjawisk boiskowych. Dla niej ważne jest aby bilans się zgadzał.
Na teraz Miedź jest w czarnej... dziurze. Bez piłkarzy, bez trenera, bez najważniejszej obecnie w klubach sportowych osoby dyrektora sportowego. I obojętnie kto przyjdzie w roli trenera, będzie musiał albo zestroić instrumenty z "Pajączek Band" albo zacząć odliczać dni do rozstania z klubem.
Padło hasło stawiamy na młodzież... Pięknie. W sobotę juniorzy Miedzi w Centralnej Lidze Juniorów grali mecz życia o utrzymanie w lidze. I proszę nie pytać czy na tym meczu byli włodarze klubu... Ale pomysł stawiania na młodzież to może okazja do wydojenia Urzędu Miasta kolejnych tysięcy na projekt Akademia Piłkarska? Bo skoro nie da dużych pieniędzy właściciel, to lukę finansową trzeba jakość wypełnić. Skoro na Miedź idą setki tysięcy złotych na sportowe stypendia i przeznacza kolejne miliony, aby stadionu Miedzi zazdrościli wszyscy na zapleczu ekstraklasy, to może da się więcej zyskać na Akademię? No, bo skoro teraz stawiamy na młodzież...
Nie oszukujmy się - problemem Miedzi nie był ani Tarasiewicz ani zawodnicy. Problemem jest nieudolne od lat zarządzanie klubem sportowym. Ale to poniekąd, niestety, wina właściciela klubu, który jest obojętny na krytykę lub życzliwe podpowiedzi. Po co awansować i się męczyć - w 1. lidze jest fajnie, są pieniądze do zarobienia i jakoś się kręci. Zrobi się show na trybunach, obwini się PZPN za brak awansu - w końcu ważny jest pijar a nie awans.